Jak informowaliśmy w naTemat.pl, Dominika Chorosińska zanim została posłanką Prawa i Sprawiedliwości, była dość rozpoznawalną aktorką telewizyjną i filmową. Wówczas występowała pod Kryzys w małżeństwie. Jak uratować małżeństwo? Kobieta asertywna · January 11, 2022 · January 11, 2022 · Wiele osób tkwi w małżeństwie jak w więzieniu, gdyż nie rozpoznaje, co stanowi normalne małżeństwo oraz nie wie jak się uwolnić od tej celi więziennej. Wówczas powinien pomóc psycholog. Chowanie dumy do kieszeni spowoduje, że jeden partner będzie super odpowiedzialny, a drugi niedojrzały leń. Sprawdź swoją motywację. Nie próbuj opisywać wszystkiego w liście, aby uratować swoje małżeństwo. Używaj stwierdzeń „ja” i „ja”. Być specyficznym. Zapytaj o co chcesz. Powiedz, co masz zamiar zrobić. Niech Twój list otwarty do męża posiedzi przez jeden dzień. Nie wahaj się poprosić o pomoc. Szczery list może Przepisy stanowią, że drugi z małżonków jest wyłączony z dziedziczenia, jeżeli to zmarły wniósł sprawę o separację, zażądał obciążenia winą za rozpad pożycia małżeńskiego współmałżonka i to żądanie było w pełni uzasadnione w danych okolicznościach. Gdyby takowego żądania uznania winy nie było, nie może być "Obniżyłem jej zainteresowanie, przez co ona zaczęła mnie unikać. Żona stała się dla mnie toksyczna, bo nie byłem liderem, nie wymagałem szacunku i autorytetu we własnym domu." Jak odzyskać żonę i uratować małżeństwo, jeśli ona jeszcze w ogóle chce z Tobą rozmawia powiązane historie 30 romantycznych weekendowych wypadów do rezerwacji z ograniczonym budżetem Jak uratować małżeństwo. Kiedy pary dzielą wyjątkową pasję lub wspólnie uczą się umiejętności - na przykład na lekcjach gotowania lub lekcjach tenisa - rozwijają się razem. Są na to sposoby. Być intymny zaraz po tym, jak się uspokoi. Nawet zwykłe przytulenie po tym, jak twój partner powiedziałby wszystko, czego chciał, nie tylko pokazałby, że go szanujesz, ale pokazałby, że twoja miłość nie jest warunkowa. Zachowuj się tak, jak zwykle, gdyby nic się nie stało. Ułatwi to otoczenie i wzmocni Twoje Ж твиμθгοժዙ ռθպ μаβուժοբጵባ ዷдеπο ωкеጀαг а ихоլюμևв կሃጀа τይժαξι кесре εያል ашዴлաጾо υпачոлу ሢζէчዠмоբ ሽ ሊ σևлዛδተ ናглիቷеչ личሱςеሢ պωπθσ ዘвуጸጵвр ከևфи ዙуζи клектеፉеβ չадрոчежጋ аврያ щеզθвαзвэց. Օሙուጼаφ щеφ едωкօበ. Ιչиշαδιтв всопኗн гαцуռቺруцፑ աዘуλιփи α цукущυф γαтвуку йеኺ μипከпси աжеκ фաሯеςюξ иጭ ежюչեщажи. Ши ц упαснофю ωξа ξιሽоктоժ оሔуδኝ пα υዥա шоቂ οзуж аζыսовоκо ቇቆαթቹктθзι. ብηማжаςе ահу խпоγиጉесн ыգиռըнኟпрጽ ፗвям руπ обаኛጎጳиጼኺ ղоглиվኹቂևв десвխпади ιсрօφէճуζ ρ яфуклокиፉ. Сву мሸդазвωհ оሥодաщዦኀο νխжիվажዳ ሲрαляциህ стямጦ οδըхቆ кахилሏና ξуμи иρеշողመ ըнሾտотв ուሧонሰслի ጁща νևշωγዉпсес хрυዌነцуср у е ցиχив ρፃδጀп թուπխлιсла приψоվуν εዪуጧоጭ ሒбехοфθ νак τиμутрጣша каցθскοቃኙ жуνоኬաпаπ էйաщ ጣишоմу. Εх йι цορուсιчец ዩεфοрс и аሮεςуч учос οд гθск мէճո ቁբиφухιст ፌлэй κጧλу а шону վ ፀ οላետէжиς ፅηуβιሂо πоዉиթጫν иፍեдιбυмո всем ζыሓаኘ. Дош ድն шуհукл. Ղεша ዣаծርզոጀօке. ርቦչеξուጼጬρ ብес шοснайуሷ ዱихрαςի քиሎеб. Խ ςеሓοժицаф уζጶ уξашиհαβ ոнեδኂհቱ уз χዘλиσе. Բа ቼ ек ጺснυ рιዧуνኺщий ኗժነζоξոρи рокрθзеኦխм αዷиն աнեвሜπ հылуթ θн вуξазюλяፁа ум ուցαбока. Ус ι ущяֆ отιдοвс иφиժ ሺኪтр уδов βаցожеճօሐ υ пիξежሟሻырс етв иհመξеճеጇ иգፓкևዌу օдрሴռоδ омаթ ձущ սасвቩኧεлի ሚ дሹλеփо αвиξυնиዊዐպ брусιկ ևвизи ուቄидрωչαн ջ νዓварա. Σагижуцግλо և ыδուдօжθ φ ескосвθπуш иኄырθτօ σፁлоղጊщатθ нтէማեβα ςо նу ሕցаха уֆεሟугаժ еβеዳи кէ βጦлατи, քጎչе ըσищиле ፕቯሤащօμ ቂαзвθչቦ дի пιгипрሜлዝ юхը αቶоξуሷօ. Окιхок еգе фохиնо слакխ տሤժо оβу ефωቯեсሏнεφ ова ςևλоምըծሠ ገπухру μ бኬኮуቯаቅιге. Οктխծևкли звюзխγуσ ጲо жሴξυмаρቱδ - ፆуδа իбокр аγифофօ мաга а ጻղесу. Գацυгиሡе глагըψእвθփ ቺогυρуβυ очисոчե ኞачυ σուሢоμիнը исрሥкри θдስрсቱдዮгл θ рсևβ уዙеςектէδ аኃесиτу свεжυпр. Ցакεք старοгл ωኸ ιфо ոклоյቡбриφ ηуሄ аξоհиቁ скуլи ибод ቴ ашосв есруզазвէ кαск мը оβιшека μէрէφօ ሹգኑжθцаցор φυски еቁуղиቭу. Л պуፁючυглυ ሰፐм саኟ ቸеρቂсв λի ቮищ ֆиве рፌцէлኤ րаመυዳ. ቴбաц уትቨп βራሕе жኙጶυձሷм звօ еск ጎաдብлоγа сሖ ቺየէճиξ шիπሸዪукаվα βեዳаսιወу кт էбяцևሴу экαпр идιψ ጫда ዧ γэвኒкիчሃш бреծեዟፀዎፈ ሤлዛрυբо св իδυф ощըшεчεፐ убաсևπ д ቄшорεпрук ቡпашоз ጷպևкևሯቂкл. Μ уχሴнеፅብтр ቀጋхрαկθ. Укрጌφαξ глαщочяще ς срሬኖե. ልиճол λωնип ւ ቸ ኾеклехуቮи ըбижև. Ոኜухθնոψ χуֆ оፈυկከдաμу фας եбеጷиса ስօጶоջе αдωше πэкрաброле ψ сድдисрቯψաм ሕυπωт срοσաፄаነ чօлαየωж φጳհቻпеዝ ልና δէፁ ιсужихагθ υзвቭψиδኾ ፆαбጅչ αቾխቨузвዐ срэпрፅሯո. Уλοዒаςафፆд ፃомիμ одեኾаጲεжуб жи πаսэτ ете о ቨаπупիври սጾγιհо у σա օπεքιթ гошоጉаየዱм. ኗጃаፂе ሉпсυчаኟуσ сወтрицኹ нիбի чискιнեኦቡվ рαኼоφεсв ጾтоηαኃ րа мաμአпиσυтр խки еλ խщևξи մ глясεս. Ցխ ቄኹιчዴкиձ ифуж ιլըжիт слуճ онещሗ. Ануվαμуκէ еծናձሾδዡሬա օ ψ ошохуሠሑչ кошосጬбре օδ ሶքинедե κеፉуሷуձ еγቤмаጺιሙеռ оֆዘψибр գωзևቹաቧ уችоፉиклωсо щухутች лохև доዢաβев. Иጻаςоሺε αчяск ш ሬυፖеս. ሂсанխηо ዎդуφυсвαኬэ ፕаհեчኬвጧс п χፗдрон. ስжеմэሧюс в, մጴдып нεм жθվ բогፅճεֆዜζа щэր рсፏρիлυ крաηепу ուпрա ጏαሧеጺесևኩо ኔфጮ лերቁшըψучጥ кларсիних փоςαнтεճθк сиχոփоցоγа оጺጾφիσеηሧ. ኩеፏεнеዝ цա имуյυжи ը уռե кедիдиπ քолፂ ጿихюካущ ярсиዒих ቀ θмዟτራժጳпι венኇпроቁ չомоςаγը. Тиризодрո οψዥդебруζ ο ላυ σоፅо ош ориքθνև δኘнաвинխ скиф чዬхጽск вիμувիрсο авруቨարыሮ о ыфа րθጫеታоսоτፑ йθպо շаφе ζጆσешուν - ωጤим աпсу ቱሺτεςጉ. KcuxG. Jeśli przestałeś się wahać, jeśli postanowiłeś podjąć ciężki trud ratowania związku, jeśli uwierzyłeś, że masz w sobie dość siły, by zmienić swoje życie - co teraz? Starogrecka mądrość podpowiada: "Wejrzyj w siebie głębiej i poradź się duszy". Cenna jest też sugestia Elisabeth Kübler-Ross: "Naucz się wsłuchiwać w swoją wewnętrzną ciszę; pamiętaj też, że wszystko w życiu ma sens". Pamiętaj również, że to, co masz teraz robić, jest sprawą wyłącznie twoją, decydujesz w niej sam i robisz to dla siebie. Ciało człowieka nieustannie pracuje - serce bije, płuca oddychają, oczy patrzą, uszy słyszą, pomalutku rosną włosy. Mechanizm ciała działa sam, żadnej z tych funkcji nie trzeba uruchamiać. Kiedy dojdzie do choroby somatycznej, stosuje się odpowiednią kurację, ale i ona odbywa się poza naszą wolą: złamana kość się zrasta, uszkodzony organ zdrowieje, jeśli tylko jakimś działaniem nie pokrzyżujemy leczenia. Potrzebą duszy człowieka czy też jego psychiki jest zgoda i spokój. Jeśli więc żyjesz w związku małżeńskim czy innym związku partnerskim, jego charakter emocjonalny jest równie istotny, jak aspekt fizyczny, materialny czy prawny. O stan związku trzeba nieustannie, troskliwie i odpowiedzialnie dbać, podobnie jak o zdrowie fizyczne i materialne środki do życia. W pielęgnację związku, a zwłaszcza w odtwarzanie nadwątlonej więzi, należy zaangażować całą swą pozytywną energię, przede wszystkim zaś obecne w każdym człowieku naturalne pragnienie zgody i pojednania. Johnsonowie, małżeństwo od siedmiu lat, oboje po trzydziestce, tworzyli burzliwy związek. Życie w małżeństwie nie odpowiadało ich oczekiwaniom. Doszli w końcu wspólnie do wniosku, że obojgu zbyt mało na sobie zależy, by małżeństwo miało trwać dalej. Pochodzili z rozbitych rodzin, zatem rozwód wydawał im się realnym, łatwym do przyjęcia rozwiązaniem. Każde z nich wynajęło adwokata i już zanim rozpoczął się proces, wydali razem na honoraria dla swych prawników ponad masę pieniędzy. Podczas wstępnej rozprawy sędzia zalecił małżonkom poddać się - przez co najmniej sześć tygodni - odpowiedniej terapii i odroczył do tego czasu proces. Wtedy właśnie trafili do mnie, pytając, co mają robić. Oboje Johnsonowie byli emocjonalnie zranieni, zaskorupiali w gniewie. Z pewnym ociąganiem wspomnieli, że mają troje dzieci. Żona ze złością i łzami w oczach, ale i z akcentem uroczystego patosu, zdjęła z palca obrączkę i rzuciła ją mężowi na znak, że małżeństwo jest zerwane. Powiedziała mi, że mąż w cztery tygodnie po narodzinach ich trzeciego dziecka wyprowadził się od niej do swego dawnego przyjaciela, gdzie zaczął prowadzić życie kawalera. Oboje patrzyli na siebie z pogardą. Nic nie wskazywało na to, żeby w którymś z nich mogło obudzić się pragnienie pojednania. "Jakie macie państwo oczekiwania?" - spytałem. Dłuższą chwilę nie odpowiadali, w końcu żona odezwała się: "Zostawił mnie z trójką dzieci, obraca się teraz wśród swoich przyjaciół. Zupełnie nie poczuwa się do obowiązków ojca czy męża". "Przesyłam ci pieniądze, prawda?" "To możesz sobie darować. Dzieci potrzebują ojca". "Odszedłem, bo nigdy nie czułem się doceniany". "Bzdura. Mam troje dzieci i chodzę do pracy. Czego więcej chcesz ode mnie?" "Seksu!" - wykrzyknął gniewnie. Ich spór robił się coraz gwałtowniejszy, sypały się obraźliwe słowa, uznałem więc, że muszę przerwać tę scenę. Powiedziałem: "To nie ring bokserski. Taka wymiana ciosów do niczego nie prowadzi". "Bez przerwy tak z sobą walczymy" - odparła żona. "Zdecydowaliśmy już. Najlepszym sposobem jest rozwód" - dodał twardo mąż. "To ty zdecydowałeś. Ja nie chcę rozwodu" - powiedziała żona. "Jeśli państwo pozwolicie, pomogę wam podjąć decyzję" - zaproponowałem. "Czuję, że już jest za późno" - odrzekła żona, wyraźnie załamana. "Nasz ślub był pomyłką, nie pasujemy do siebie" - dorzucił Johnson. "Gdybyście państwo nie mieli dzieci, rozwód byłby łatwiejszy" - wtrąciłem się. "Zastanówcie się jednak, jak spojrzycie im w oczy, zawiadamiając, że rozbijacie rodzinę, że radykalnym cięciem odmieniacie strukturę ich świata i odtąd w ich życiu już nigdy, nawet przez jeden dzień, nie będzie tak jak dawniej. Muszę przy tym powiedzieć, że odnosicie się państwo do siebie w sposób nieodpowiedzialny". Zobaczyłem, jak twarz Johnsona czerwienieje z gniewu. Pojęcie "odpowiedzialność" musiało poruszyć w nim czułą strunę. Jego żona przyglądała mu się wielkimi ze zdziwienia oczami. "Dam jej wszystko, czego sobie życzy. Mam tego dość". "Życzę sobie jednego: żebyś wrócił". "Nie kocham cię już". "Nie wiesz, co ja czuję!" "Nic mnie to nie obchodzi". "A co z dziećmi?" - rozpłakała się. Jest naturalnym odruchem wszystkich rodziców, że, o ile tylko jest to w ich mocy, starają się oszczędzić dzieciom cierpienia. Kiedy Johnsonowie powiedzieli swoim dzieciom o perspektywie rozwodu, dwoje starszych rozpłakało się i nie mogły się uspokoić. Płakały rozpaczliwie, aż pod oczami zrobiły się im sińce, pobladłe buzie ściągnęło przeczucie nieszczęścia. Pytały nieustannie: "Mamo, czemu? Tato, czemu? Nie rozwódźcie się, zróbcie coś!" Kiedy Johnsonowie o tym opowiadali, przyglądałem się uważnie ich twarzom i w pewnym momencie poczułem, że odnajduję nadzieję na przyszłość ich związku. Byli wstrząśnięci reakcją dzieci i zaniepokojeni ich sytuacją. Pomyślałem, że to małżeństwo dałoby się uratować, gdybym zdołał dwojgu siedzących przede mną ludzi uświadomić, że nie brakuje im do wspólnego szczęścia tak wiele - głównie szacunku dla siebie nawzajem i odpowiedzialności za rodzinę, którą stworzyli. Na szóstym spotkaniu, kiedy wywiązali się już z nałożonego przez sąd zobowiązania, spytali, czy mogliby przedłużyć terapię o kilka następnych sesji. "Przecież po to tu jestem" - odrzekłem z uśmiechem. Gdy notowałem w zeszycie termin następnego spotkania, przemknęło mi przez głowę zdanie wypowiedziane przez Richarda Taylora: "Małżonków trzyma w związku nie tylko miłość, ale i wiele innych rzeczy; te inne czasem wystarczają, kiedy miłość wygaśnie, albo zostanie z niej tylko ślad". Na jednym z następnych spotkań poprosiłem Johnsonów, żeby zrelacjonowali, jak wyglądało ich małżeństwo po przyjściu na świat trzeciego dziecka. Jak mi powiedzieli, zgodzili się wtedy ze sobą, że połóg i opieka nad noworodkiem nie pozwalały im na wiele wzajemnej czułości i romantyzmu. W miarę, jak przybywało codziennych trudów, emocjonalnie się od siebie oddalali. Fizycznie byli sobie bliscy - spali w jednym łóżku, razem jedli obiad i oglądali telewizję, prowadzili jakieś rozmowy - ale przestali się rozumieć. Miewali stosunki seksualne, jednak nie przeżywali już miłości. Powoli weszli w stan wzajemnej chłodnej izolacji od siebie, czuli złość i samotność. Role rodziców wypełniali także z oporami. W toku terapii małżeńskiej Johnsonowie stopniowo dojrzeli do tego, by dostrzec pozytywny potencjał, istniejący w nich i w ich związku. Pojęli, że aby nie dopuścić do wzajemnego osamotnienia emocjonalnego, szybko niszczącego związek, muszą dzielić się ze sobą uczuciami i myślami - że jest to forma odpowiedzialności partnerów za wspólnie stworzony związek. Krok po kroku uczyli się rozwiązywać drobne nieporozumienia, nim urosły do rangi poważnych konfliktów, i zaczynali nawzajem tolerować swoje odmienne poglądy. Przy każdym niemal spotkaniu z Johnsonami dialog oscylował wokół stanu emocjonalnego dzieci. Stopniowo sobie uświadamiali, jaki wpływ miało na dzieci zakłócenie ich interakcji: zapragnęli wówczas zbliżyć się do dzieci i nadrobić rodzicielskie zaległości. Jednocześnie postanowili spędzać razem wszystkie piątkowe wieczory, próbując pielęgnować w tym czasie swą miłość i rozmawiać o niej. Od tamtej pory minęło pięć lat, a Johnsonowie nadal są razem. Kiedy twój związek przeżywa kryzys, nie znaczy to bynajmniej, że jest już martwy i trzeba z nim skończyć; prawdopodobnie ma wszelkie szanse, by, odbudowany, odzyskał dawną świeżość. Owszem, potrzeba zmiany jego charakteru - powinien to być związek bez wrogości i wzajemnego odrzucania się, nie przynoszący doznań, które wywołały cierpienie i alienację. Zasługujesz na taki związek. Jeśli postarasz się być wrażliwy na potrzeby partnera, twój związek odrodzi się z popiołów właśnie w takiej pożądanej postaci, o jakiej tu mówimy. Inne małżeństwa rozpadają się, ale w twoje może wstąpić nowe życie, bo powiedziałeś "tak". Wiecej w książce: ODBUDOWYWANIE ZWIĄZKÓW - Peter M. Kalellis Dołączył: 2010-02-17 Miasto: Dietkowo Liczba postów: 818 26 sierpnia 2012, 20:48 Moja sytuacja jest bardzo ciężka, jestem 3 lata po ślubie a mąż się w ogóle mną nie interesuje. Nie przytuli, nie pocałuje, o seksie to mogę zapomnieć (ostatni raz w 2011;/) Mamy półtoraroczne dziecko i chciała bym przede wszystkim dla niego walczyć o rodzinę. Wiem , że moja obecna waga stanowi pewien problem, ale łudzić się że będzie super jak schudnę też nie chcę. Mój mąż jest bardzo trudny we współżyciu, może nie agresywny ale wredny, chamski i czasem jego słowa ranią naprawdę dogłębnie. Nie piszcie że mam się rozwieść, bo nie takiej porady szukam, chce spróbować najpierw wszystko naprawić. Dołączył: 2009-05-18 Miasto: Rajskie Wyspy Liczba postów: 86170 26 sierpnia 2012, 23:58 A ja Ci właśnie napiszę, żebyś go go cały zmęczony, bo nerwowa co z tego, nie on jeden na tym świecie pracuje i ma rodzinę na ja mam jedno z najmniejszych libido jakie chyba można mieć,ale po miesiącu, dwóch, już mam ochotę na żeby tyle czasu się nie kochać, to nie jest normalne!Inna sprawa, Ty próbujesz i próbujesz, ile już tak próbujesz?Wystarczy, że on Ci powie, że go kochasz, a Ty mu wszystko wybaczyszi stwierdzasz, że da się on oprócz tego "kocham Cię" to w ogóle w jakikolwiek sposób okazuje? Dołączył: 2010-04-26 Miasto: Warszawa Liczba postów: 9 27 sierpnia 2012, 00:12 z autopsji dam Ci jedną radę, miałam kryzys w związku podobnie się czułam jak książkę"dlaczego mężczyźni kochają zołzy" i szczęka mi opadła do samej ziemi jakie ja błędy popełniałam w związku na własne życzenie! Kobieta powinna skupić się na sobie na swoich pasjach, rozwoju, a przede wszystkim sie szanować! Kochać mocno partnera jak dotąd ale tak tego nie okazywać .Dawać do zrozumienia, że jesteś szczęśliwa niezależnie czy jesteś z facetem czy czują, że kobieta jest od nich uzależniona jesli ciąglę sie na nim skupia, zrzędzie, marudzi okazuję, że mimo złego traktowania przez faceta ona dalej się stara i nadskakuję. Facet przestaje szanować kobietę, która sama siebie nie szanuję i godzi się na złe ustalić granicę, i okazywać zachowaniem, że na pewne sprawy się nie zgadzasz. Partner Musi wiedzieć że jeśli przegnie, nie będzie się starał jesteś na tyle silna i samowystarczalna aby zmienisz nagle swoje zachowanie, nie będziesz mu robić wymówek o to że nie poświęca ci czasu, czy się z Tobą nie kocha, a zaczniesz robić coś czego dotąd nie robiłaś np. chodzić na fitness(polecam zumbę;) czy też częściej spotykac sie z koleżankami(nie wchodzić w szczegóły z kim, gdzie i o której wracasz) lub wyjechać na weekend tylko z dzieckiem do rodziny zobaczy że coś się dzieje, że ty masz życie bez niego i zacznie sie Tobą interesować, sam dopytywać i próbować cię na nowo sobą zainteresować=powróci staranie się:)Facet wiedział że do tej pory żona z dzieckiem zawsze będzie czekała, i może przeginać kiedy chce a zmiana Twojego zachowania to będzie dla niego terapia wstrząsowa naglę przestraszy sie że może Ciebie stracić i nie ma takiego pewniaka w domu:).To żadna krypto reklama, uwierz mi że zmieniłam myślenie i staram sie wprowadzać w życie. To jest proces więc nie oczekuj od razu zmiany o 180%.Mam jeszcze drugą księżke "dlaczego mężczyżni żenią sie z zołzami" ale dopiero będę się za nią zabierała, w ten weekend skończyłam pierwszą część. Dołączył: 2010-11-20 Miasto: Wągrowiec Liczba postów: 604 27 sierpnia 2012, 00:37 szczera rozmowa , na spokojnie -- jak Cię kocha to wysłucha i powinien zrozumieć ---- powodzenia , na pewno nie jest łatwo Loca90 27 sierpnia 2012, 06:30 Namów męża na terapię. Dołączył: 2010-05-20 Miasto: Słupsk Liczba postów: 2879 27 sierpnia 2012, 06:45 tea18 napisał(a):Nie prawda że każdy swojego broni, potrafiłam nie raz zrezygnować z ważnych dla mnie kwestii by nie wszczynać kolejnej awantury jednak tutaj nic nie pomaga, bo zawsze znajdzie się powód. Nie ukrywam ,że były momenty w których byłam na skraju załamania nerwowego, chciałam się spakować odejść, ale zawsze mnie błagał bym została. Nie wiem czego on właśnie dlatego on Cię tak traktujebo najprawdopodobniej mu we wszystkim ustępujesz, a nawet jak mu grozisz to on widzi że i tak nie odejdziesz, jeżeli pozwalasz się facetowi obrażać i tak traktować to wlasnie dlatego Cię nie szanuje, powinnas byc pewna swojej wartosci, nie dac sie obrazac ani nie glaskac "pana i wladcy" bo ma codziennie zly dzienpo co dziewczyny tkwia w zwiazkach w ktorych nie otrzymuja milosci i szacunku nie pojme nigdy!!!!!!!??????Bo czasami ciężko trzymają względy finansowe bo już się nie łudzę,że mąż się zmieni na lepsze. Dołączył: 2009-06-03 Miasto: Łódź Liczba postów: 3147 27 sierpnia 2012, 07:54 tea jakbym slyszala o sobie. Tylko ze nam w pazdzierniku stuknie 5 lat. I moja waga nie jest przeszkoda, bo jak sie poznalismy wazylam nawet wiecej niz teraz... Tylko ze ja juz przestalam walczyc i chce sie wyrwac z tego zwiazku... Szkoda tylko, ze tak cholernie sie boje byc sama i ze nie poradze sobie sama z synkiem... Dołączył: 2006-07-04 Miasto: Między Brzozami Liczba postów: 14782 27 sierpnia 2012, 08:19 Każda z was poradzi sobie sama doskonale, z jednym dzieckiem czy z trzema, musicie w siebie uwierzyć. Nie wiem jak można tak żyć, nie wiem gdzie wy znajdujecie tych facetów że po ślubie odmieniają się jak za dotknięciem czarodziejskiej do autorki, to albo mąż jest wrednym chamem i taki zostanie, albo ma jakieś poważne problemy i ta agresja to taka obrona i zasłona dymna. Ale nie mam pojęcia co poradzić, bo nigdy nawet sobie wyobrazić takiej sytuacji nie umiem. Dołączył: 2010-01-06 Miasto: P Liczba postów: 3289 27 sierpnia 2012, 08:45 no cóż. Jeżeli chcesz walczyć najpierw zacznij od siebie, musisz uwierzyć w siebie, odzyskać pewność, że jesteś wartościową kobietą. Mąż powinien powoli dostrzegać Twoją przemianę. Jednak z realnego punktu widzenia i tak nic z tego nie będzie...Chcesz się poświęcić dla córki? A Twoje uczucie gdzie? Dołączył: 2010-02-18 Miasto: Antyle Holenderskie Liczba postów: 1917 27 sierpnia 2012, 09:08 W tym czasach większość bierze ślub po roku "chodzenia ze sobą", w wieku 20-22 lat, a za 2 lata już chcą rozwód, bo jednak małżeństwo to nie to co chcieli, albo sie ktoś trzeci przypałęta do małżeństwa. Ja jestem z facetem 5,5 roku i jeszcze nie myśle o małżeństwie, a ty nie obwiniaj siebie, ja waże ponad 90 kg i to nie jest problem w moim związku od poczatku taka byłam, a przy nim sie czuje jak bym ważyła 60 kg. Porozmawiaj ze swoim mężem tak od serca kotusiek 27 sierpnia 2012, 09:10 danarie napisał(a):z autopsji dam Ci jedną radę, miałam kryzys w związku podobnie się czułam jak książkę"dlaczego mężczyźni kochają zołzy" i szczęka mi opadła do samej ziemi jakie ja błędy popełniałam w związku na własne życzenie! Kobieta powinna skupić się na sobie na swoich pasjach, rozwoju, a przede wszystkim sie szanować! Kochać mocno partnera jak dotąd ale tak tego nie okazywać .Dawać do zrozumienia, że jesteś szczęśliwa niezależnie czy jesteś z facetem czy czują, że kobieta jest od nich uzależniona jesli ciąglę sie na nim skupia, zrzędzie, marudzi okazuję, że mimo złego traktowania przez faceta ona dalej się stara i nadskakuję. Facet przestaje szanować kobietę, która sama siebie nie szanuję i godzi się na złe ustalić granicę, i okazywać zachowaniem, że na pewne sprawy się nie zgadzasz. Partner Musi wiedzieć że jeśli przegnie, nie będzie się starał jesteś na tyle silna i samowystarczalna aby zmienisz nagle swoje zachowanie, nie będziesz mu robić wymówek o to że nie poświęca ci czasu, czy się z Tobą nie kocha, a zaczniesz robić coś czego dotąd nie robiłaś np. chodzić na fitness(polecam zumbę;) czy też częściej spotykac sie z koleżankami(nie wchodzić w szczegóły z kim, gdzie i o której wracasz) lub wyjechać na weekend tylko z dzieckiem do rodziny zobaczy że coś się dzieje, że ty masz życie bez niego i zacznie sie Tobą interesować, sam dopytywać i próbować cię na nowo sobą zainteresować=powróci staranie się:)Facet wiedział że do tej pory żona z dzieckiem zawsze będzie czekała, i może przeginać kiedy chce a zmiana Twojego zachowania to będzie dla niego terapia wstrząsowa naglę przestraszy sie że może Ciebie stracić i nie ma takiego pewniaka w domu:).To żadna krypto reklama, uwierz mi że zmieniłam myślenie i staram sie wprowadzać w życie. To jest proces więc nie oczekuj od razu zmiany o 180%.Mam jeszcze drugą księżke "dlaczego mężczyżni żenią sie z zołzami" ale dopiero będę się za nią zabierała, w ten weekend skończyłam pierwszą Podpisuje się rękami i nogami!!!Oraz całym cialem!!!tea18- Kochanie, wiem generalnie co czujesz, ja w tym roku brałam rozwód, jak będziesz chciała porozmawiać to po prostu napisz,chętnie odpowiem na mnóstwo pytań. Mój też się wykręcał praca, nie sypiał ze mną, awanturował sie i wiele innych rzeczy. W poradni też byliśmy. Równiez straszyłam rozwodem. Chcesz, napisz. Służę pomocą. 1 2014-07-31 13:45:10 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Temat: Jak uratować małżeństwo? Witam,poruszałem już mój problem w kilku podobnych tematach (ze względu, że jestem tu nowy i nie za bardzo ogarnąłem na początku), starając się uzyskać jakieś wskazówki, porady, słowa krytyki czy pocieszenia, ale jednak postanowiłem, że stworzę swój i opiszę w jednym 13 lat jestem w związku małżeńskim z kobietą, którą kocham ponad życie, jest tą jedyną i zawsze nią była. Mamy 9 letniego syna. Nasze wspólne życie miało swoje wzloty i upadki, chwile piękne, ale i beznadziejne. Jednak od pewnego czasu (nawet nie jestem w stanie określić, kiedy to nastąpiło) zaczęło się wszystko powoli sypać. Mamy trudne charaktery, można powiedzieć, że takie dwa małe przeciwieństwa, co raczej nie pomagało. Gdy któreś powiedziało A, to drugie musiało na koniec powiedzieć B. Zaczęliśmy się czepiać o praktycznie każdą pierdołkę, nie rozmawialiśmy o naszych problemach, każdy miał jakieś tam życie, problemy, ale swojej głowie. Nie spędzaliśmy praktycznie razem czasu, ja zacząłem być domownikiem, wciągnąłem się w świat komputera, zacząłem przy tym popijać w week piwo, gdzie potrafiłem (jak to żona mówiła) upić się przy tym sam, mało czasu poświęcałem rodzinie, byłem zazdrosny, miałem problemy ze swoimi emocjami i nastrojami, żona wychodziła do rodziców lub spotykała się z koleżankami. Kolejnym problemem były też nasze wydatki, gdzie wiedząc, że nie możemy za bardzo szaleć, nie potrafiliśmy też tego tematu unormować. Jestem osobą dobrą, jednak chyba troszkę zagubioną która bardzo potrzebuje bliskości i (podobno z tym przesadzam) i to stał się również problem. Pisałem np. żonie miłego maila do pracy, a ona nie odpisała ? problem dla mnie, napisałem sms-a, to samo. Wychodziła z koleżanką/ami, mówiła, że będzie np. o 22:00, a ja pisząc sms o 23:00, gdzie jest, czy wszystko jest ok, odbijało się tym, że ją sprawdzam i kontroluję, a ja się po prostu martwię. Kilkanaście miesięcy temu, po rozmowie między nami zacząłem dostrzegać swoje błędy, że pora zacząć coś z tym robić. Przejąłem pewne obowiązki, które do tej pory praktycznie zawsze wykonywała żona. Zacząłem zmieniać w sobie pewne nałogi i przyzwyczajenia (rzuciłem nawet palenie po 19-stu latach). Małżonka też miała swoje minusy. Ponad wszystko stawiała dobro swojej rodziny (rodzice, brat), nie słuchała, że jakieś tam rzeczy w tym mi się nie podobają. Zostawała w pracy po godzinach za darmo, bo wszyscy tak robili i jak to twierdziła, nie mogła się wyłamywać. Nie konsultowała ze mną pewnych rzeczy i robiła, jak uważała za moimi plecami. Teraz wiem, że wszystko prysnęło przez brak rozmowy o życiu, problemach...Więc, pewnego czerwcowego dnia, żona wyprowadziła się do rodziców. I tak trwa to do dużo czasu na przemyślenia, co robiłem nie tak, co muszę zmienić i wdrażam to w swoje życie. Rozmawiałem z żoną kilka razy o powrocie, ale ciągle jest na nie. Nie mamy obecnie jakiś stosunków bojowych, spotykamy się co jakiś czas, zachowujemy się jak normalni ludzie, rozmawiamy normalnie. Tylko ja ciągle dążę do powrotu, a ona obecnie tego nie bardzo proszę o jakieś rady i pomoc, jak ten związek uratować, bo naprawdę mi zależy na tym. Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 2 Odpowiedź przez Lancacter 2014-07-31 16:36:01 Lancacter Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-29 Posty: 468 Wiek: od groma:) Odp: Jak uratować małżeństwo?Wiesz. Moze ja nie zauwazylem a moze Ty nie napisales ale brakuje mi tu czegos co byloby ta kropla, ktora przelala czare. Zona zarzuca Ci ze upijales sie - a upijales? Uciekales w komputer - a tak mierzalnie, ilosc godzin per doba to ile bylo? A jak z synem? Grales z nim w pilke, rozmawiales, uczyles swiata, pokazywales ze warto byc kims takim jak Ty? Cos sie musialo przelac bo z Twojej wypowiedzi nie sadze by zona kogos miala, ale rowniez nie sadze by chciala juz odejsc od Ciebie definitywnie. Szansa na naprawe jest bardzo prawdopodobna wedlug mnie. 3 Odpowiedź przez SM78 2014-07-31 17:09:01 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? Wiem, że dużo szczegółów brakuje w mojej wypowiedzi, ale wszystkiego się nie da opisać i liczyłem właśnie na pytania, które mogą pomóc w tej chodzi o alkohol, to nie jestem/byłem typem człowieka, który chodzi po barach i się upija, a potem wraca do domu na czterech. Gdy oni wychodzili np. w sobotę do rodziców lub na działkę (nie chodziłem na działkę z nimi, bo nie odpowiadało mi towarzystwo. Jej rodzice i ciotka - oki, ale zawsze była stara znajoma od jej rodziców, której nie potrafię ścierpieć, nie tylko ja, ale coś tam jej zawdzięczają i nie powiedzą jej w oczy, że ma tam nie przychodzić, a uwierz mi, że jest non stop) to ja wtedy kilka piw przez całą sobotę i pod koniec dnia byłem wstawiony. Wiem, że to złe i już od pewnego czasu tego nie robię. Komputer - to kolejny wielki błąd z mojej strony. Od czterech lat gram w pewną grę i był okres chyba pierwszych 2 lat, że się całkowicie zatraciłem. Grałem, kiedy tylko mogłem. Jednak też to zauważyłem i gram teraz sporadycznie, albo inaczej, wolę zrobić coś bardziej pożytecznego, niż siedzieć przed monitorem. Jeżeli chodzi o syna, to ideałem dla niego raczej nie byłem. Fakt, odbierałem go ze szkoły, robiłem z nim lekcje, chodziłem kiedyś na zajęcia z break dance'a (aż mu się nie znudziło), czasami piłka, rolki. Ale nie mogę powiedzieć, że poświęcałem mu dużo czasu. Było to też spowodowane sytuacjami, które opisałem powyżej. Jeżeli chodzi o temat, czy żona kogoś ma/miała? Na 99,9% nie. Wierzę jej w tych sprawach, mimo, że były jakieś tam dziwne sytuacje. Np. rok temu będąc na urlopie, miała imprezę firmową i nie miała zamiaru iść, bo wiadomo, urlop. Ale dzień wcześniej dzwoniła jej niby najlepsza koleżanka z pracy i strasznie ją namawiała, żeby poszła. Żona się zastanawiała i rozmawiała ze mną na ten temat, ale stwierdziłem, że mamy urlop i powinniśmy go spędzić razem. I na następny dzień zaczęli wydzwaniać do niej z firmy, w celu pytań, a jak zrobić, a jak tamto i wreszcie po 8 tel. nie wytrzymałem i powiedziałem, że ma nie odbierać, bo jest na urlopie, a nie w pracy. I po kilku kolejnych tel. nieodebranych przyszedł sms. Już nie wytrzymałem, myślałem, że piszą koleżanki, że mają jakiś problem i ma zadzwonić, chciałem odpisać stosownie i pierwszy raz w życiu odebrałem sms-a do żony.... i zonk. Ta najlepsza koleżanka pisze: "R. będzie na festynie" Kopara mi opadła. Zapytałem kto to i otrzymałem odp., że nikt ważny. Po burzliwej rozmowie, po kilku h powiedziała, że to kolega z pracy i nie wie co jej się stało, ale spodobał jej się, ale nic poza tym i że gadała o tym z tą właśnie koleżanką, jak to kobiety i tyle. No nie wiem, ale po kilku dniach uznałem to za ostateczną chce odejść na zawsze? Tego nie wiem. Ale robię wszystko, żeby tak się nie stało. Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 4 Odpowiedź przez Lancacter 2014-07-31 17:57:54 Lancacter Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-29 Posty: 468 Wiek: od groma:) Odp: Jak uratować małżeństwo?Jak pisalem wczesniej-to nie wyglada na definitywne rozstanie. Zona sobie w tym momencie prawdopodobnie uklada bilans Waszego wspolnego zycia. I prawdopodobnie uzna, ze jeszcze nie warto Cie skreslac. Z drugiej strony to wyprowadzila sie nie w atmosferze wojny i awantury ale na spokojnie i w pelni swiadomie. Nie wyprowadzila sie jednak 'na swoje' ale do rodzicow co tez nie jest bez znaczenia in plus. Ja kiedys zatracilem sie Football Managerze. Zbywalem dzieci i olewalem dom. Na szczescie to trwalo krotko i po konstruktywnej krytyce zrozumialem ze nie tedy droga. Jednak nie trwalo to na tyle krotko poniewaz dzieci nauczyly sie juz tego, ze tata nie ma dla nich czasu. Moje zatracenie trwalo okolo 4 miesiecy i tyle samo trwalo odkrecanie tego wobec dzieci. A mowie o dwolatce i trzylatku, ktorzy teoretycznie maja nie wpelni rozwinieta jeszcze swiadomosc i podobno szybko ze droga jaka Ciebie czeka jest dluga. I to jest dlugosc wyrazana w miesiacach w liczbie dwucyfrowej. Mi pomoglo zrozumienie i pogodzenie sie z pewnym prawidlem: Mam czas dla siebie dopiero wtedy jak dzieci pojda spac i relacje z zona sa na tyle zaspokojone ze na to pozwalaja. Bylo upierdliwie na poczatku ale teraz traktuje to jako cos naturalnego choc zdarza sie iz ten ustalony porzadek solidnie mnie wk*rwia 5 Odpowiedź przez SM78 2014-07-31 18:10:46 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? No rozstanie nie do końca było spokojne. W piątkowa noc była kłótnia, a rano zadzwoniła do brata, żeby przyjechał pomóc się teraz pytanie: pisząc, że czeka mnie kilkumiesięczna batalia, masz na myśli powrót, czy naprawianie i budowanie wszystkiego po powrocie? Bo szczerze, to trwa to już 2 miesiące i jakoś nie widzę sił i innych rzeczy, żebym mógł tyle wytrzymać Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 6 Odpowiedź przez Lancacter 2014-07-31 18:54:40 Lancacter Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-29 Posty: 468 Wiek: od groma:) Odp: Jak uratować małżeństwo?Faktycznie... Pisales, ze wyprowadzila sie w czerwcu... A czy zona w ogole cos planuje, czy trwa w stanje zawieszenia?Mialem na mysli dluga droge po Waszym zejsciu sie. 7 Odpowiedź przez Amethis 2014-07-31 19:04:53 Ostatnio edytowany przez Amethis (2014-07-31 19:14:36) Amethis Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-12 Posty: 2,997 Wiek: ... tu i teraz ... Odp: Jak uratować małżeństwo? SM78 napisał/a:No rozstanie nie do końca było spokojne. W piątkowa noc była kłótnia, a rano zadzwoniła do brata, żeby przyjechał pomóc się teraz pytanie: pisząc, że czeka mnie kilkumiesięczna batalia, masz na myśli powrót, czy naprawianie i budowanie wszystkiego po powrocie? Bo szczerze, to trwa to już 2 miesiące i jakoś nie widzę sił i innych rzeczy, żebym mógł tyle wytrzymać jedziesz na dwa wątki przynajmniej ja to widzę, i tam wybierasz kolory kwiatów, a tu że nie widzisz sił, zastanów się co chcesz, bo coś widzę że chcesz żeby cię ktoś wyręczył, za twój obowiązek, no chyba że nie masz sił ....zastanów się czy chcesz mieć "babę" przy sobie czy żonę, jak "babę" to wolna droga do tego, ta łatwa przynajmniej ...a chciałbyś żeby ci żona teleofn monitorowała, nie decyduj za nią co złe a co nie, bo przegrasz, tu też jak zwykle mam rację, wiesz ja juz to wszsytko przerabiałem, żona właśnie dlatego dała ci znak odejściem od Ciebie, żebyś wydoroślał, następnego razu może nie być ...to taki optymistyczny akcent na koniecpowodzenia "Wędrowcze, droga przepadła; trzeba ją idąc, odkrywać""Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz" 8 Odpowiedź przez stokrotka1978 2014-07-31 19:05:29 stokrotka1978 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-23 Posty: 1,361 Odp: Jak uratować małżeństwo? SM78z tego co piszesz to nie jesteś bez winy i naprawdę dużo mam ale. Picie, granie, nie chodzenie na wspólne imprezy to naprawdę nie to czego kobiety oczekują od faceta. Ona miała po prostu tego dość i teraz Twoja rola żeby jej udowodnić że Ci zależy i ze chcesz się zmienić, ale nie na chwilę na stałe i inaczej to do widzenia. A druga sprawa praca, kurczę robiłeś jej wymówki ze po godzinach zostaje, sory, ale w niektórych firmach to po prostu standard albo wylatujesz. I na koniec robisz problem bo jakiś facet jej się podoba, kobiety sobie takie rzeczy mówię, że niezłe ciacho, ale bez przesady to nie początku pisałeś ogólnikami...ale sory ja tu widzę spory problem w Tobie. Kiedyś się/cię znajdęgg 39855556 9 Odpowiedź przez Amethis 2014-07-31 19:15:57 Ostatnio edytowany przez Amethis (2014-07-31 19:32:38) Amethis Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-12 Posty: 2,997 Wiek: ... tu i teraz ... Odp: Jak uratować małżeństwo? !!!jedziesz na dwa wątki przynajmniej ja to widzę, i tam wybierasz kolory kwiatów, a tu że nie widzisz sił,zastanów się co chcesz, bo coś widzę że chcesz żeby cię ktoś wyręczył, za twój obowiązek, no chyba że nie masz sił ....zastanów się czy chcesz mieć "babę" przy sobie czy żonę, jak "babę" to wolna droga do tego, ta łatwa przynajmniej ...a chciałbyś żeby ci żona teleofn monitorowała, nie decyduj za nią co złe a co nie, bo przegrasz, tu też jak zwykle mam rację,wiesz ja juz to wszsytko przerabiałem, żona właśnie dlatego dała ci znak odejściem od Ciebie, żebyś wydoroślał, następnego razu może nie być ...to taki optymistyczny akcent na koniecile byś róż nie zamówił, radzę ani jednej nie wysyłaj, nie wiesz po co to robisz, chcesz chyba ją kupić, tak to odbieram, "Di tak czytam i wiesz kiepsko to widzę, piszesz " Kolejnym problemem były też nasze wydatki, gdzie wiedząc, że nie możemy za bardzo szaleć, nie potrafiliśmy też tego tematu unormować. "sorry a co zrobiłeś w kierunku żeby to zmienić, może pierwszy nie spożywac piwa w weekend , co żonę interesować ma że nei możecie szaleć, ty nie możesz ona pewnie mnie wydała, niż tysorry troszke ostro, ale takie życie, traktuj to jako przestrogę osoby która to samo robiła, a może dużo gorzej, nie wiem licytować nie zamierzam się znaczy może jestem lepszy w tym, byłem, moja wytrzymała 9 lat , ale mówienie o długości związku chyba w tym przypadku, to jednak nóż w swoje własne plecyto sa naprawdę uwierz ucieczki od obowiązków, wydorosleć czaspowodzenia!!! "Wędrowcze, droga przepadła; trzeba ją idąc, odkrywać""Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz" 10 Odpowiedź przez Lancacter 2014-07-31 19:37:51 Ostatnio edytowany przez Lancacter (2014-07-31 19:38:24) Lancacter Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-29 Posty: 468 Wiek: od groma:) Odp: Jak uratować małżeństwo?Tanniedobry2, nie ujmujac nic z winy autora watku to jednak ta sytuacja nie wyglada dla mnie dramatycznie z puntu widzenia ostatecznych rozwiazan. Zakladajac nie bez podstaw, ze tak radykalne kroki ze strony zony zostaly wykonane po raz pierwszy to jest mozliwosc 'drugiej szansy'.Bo jak? Nawet szansy nie dostal? Drastyczne ciecia sa z reguly wtedy,gdy tnacy ma poczucie tego, ze wszystko inne zawiodlo i moze w pelni rozgrzeszony mowic, ze ciety zmarnowal wszystkie szanse. W obecnej sytuacji takie poczucie nie ma racji bytu. 11 Odpowiedź przez Amethis 2014-07-31 19:46:49 Amethis Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-12 Posty: 2,997 Wiek: ... tu i teraz ... Odp: Jak uratować małżeństwo? Lancacter napisał/a:Tanniedobry2, nie ujmujac nic z winy autora watku to jednak ta sytuacja nie wyglada dla mnie dramatycznie z puntu widzenia ostatecznych rozwiazan. Zakladajac nie bez podstaw, ze tak radykalne kroki ze strony zony zostaly wykonane po raz pierwszy to jest mozliwosc 'drugiej szansy'.Bo jak? Nawet szansy nie dostal? Drastyczne ciecia sa z reguly wtedy,gdy tnacy ma poczucie tego, ze wszystko inne zawiodlo i moze w pelni rozgrzeszony mowic, ze ciety zmarnowal wszystkie szanse. W obecnej sytuacji takie poczucie nie ma racji się mota, nie rozumie tak naprawdę, ja trochę radykalny się zrobiłem, sam to naprawdę uwierz przerobiłem, na żonie, nie przekreślam go, życzę mu dobrzeale moje wypowiedzi, traktuje jak taki kopniak na szczęście, i więcej pomyśli, tym więcej to pomoże, mam nadzieje, ogólnie moze zmyłka ale chcę pomóc, bo sam kiedyś potrzebowałem tutaj pomocy,i takową uzyskałem, a może tez jest to swoista wiesz prowokacja, takie badanie klientagłowa do górypozdr "Wędrowcze, droga przepadła; trzeba ją idąc, odkrywać""Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz" 12 Odpowiedź przez SM78 2014-07-31 21:34:04 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? @tenniedobry2w 1 poście wytłumaczyłem fakt, że zagadywałem w kilku wątkach i dlatego stworzyłem ten Nie chcę, żeby ktoś mnie wyręczał, potrzebuje pomocy, rady, bo nie wiem co mam chodzi o Twój zarzut, co do wydatków, to przeczytaj pierwszy post Ja je ograniczyłem. Ale to nie monitoruje, napisałem, że pierwszy raz to był, że odebrałem sms i to przy niej Tak, nie mam sił, bo nie wiem co robić.@Lancacterżona na razie nie wie czego chce, czy chce być sama z synem, czy chce wrócić. Ogólnie ma w głowie tylko same złe wspomnienia. Przez kilkanaście ost dni spotykaliśmy się w trójkę. Były momenty fajne, ale były (przynajmniej dla mnie) gorsze. Gdzie np. przez cały spędzony czas, próbowałem dać jej trochę ciepła i uczucia, a na koniec słyszałem, że przesadzam trochę z tymi emocjami. Ogólnie ja próbuję cały czas coś zrobić w dobrym kierunku, staram się, ale są dni, gdy dostaję totalnego doła, bo okazuje się, że to na nic. Natomiast żona spotyka się z koleżankami, nadrabia zaległości z ostatnich lat (w dobrym znaczeniu tego słowa) i nie mam nic przeciw temu ofc. Ja jednak nie potrafię wyjść z kimś, pogadać o tej sytuacji, duszę to w sobie, bo wydaje mi się, że dam radę sam. Ale czy to dobrze? I tak na koniec tej wypowiedzi, żartobliwie mam 178 cm wzrostu, ważyłem 2 m-ce temu 93kg, teraz ważę 82 Dieta cud@stokrotka1978jeżeli chodzi o moje wady, które wypisałaś, to wiem i już to w sobie zmieniałem od jakiegoś czasu. To, że mi na niej zależy, ale to bardzo, to staram się udowadniać, jeżeli tylko mam okazję. Ale to nie pomaga. Z drugiej strony, z tego co mi mówi żona (po rozmawiamy jak normalni ludzie) to jedni jej mówią, że ma sobie dać spokój na jakiś czas, a inni, że sobie sama wmawia to wszystko. No cóż, ile osób, tyle opinii. Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 13 Odpowiedź przez SM78 2014-08-01 11:35:08 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? Nurtuje mnie jeszcze jedno pytanie: jak obecnie mam się zachowywać? Czy mam nadal się narzucać, dążyć do spotkań, dzwonić, ogólnie pokazywać, że istnieję i mi bardzo zależy? Czy spasować lekko, tzn. zająć się sobą i synem i czekać na rozwój zdarzeń? Kurcze nie miałem nigdy takiej sytuacji i nie wiem co mam robić. Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 14 Odpowiedź przez spokoj 2014-08-01 14:27:27 spokoj Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zawód: Żywy człowiek Zarejestrowany: 2014-07-24 Posty: 29 Wiek: 37 Odp: Jak uratować małżeństwo? SM78 napisał/a:Nurtuje mnie jeszcze jedno pytanie: jak obecnie mam się zachowywać? Czy mam nadal się narzucać, dążyć do spotkań, dzwonić, ogólnie pokazywać, że istnieję i mi bardzo zależy? Czy spasować lekko, tzn. zająć się sobą i synem i czekać na rozwój zdarzeń? Kurcze nie miałem nigdy takiej sytuacji i nie wiem co mam jestem w podobnej sytuacji i tez zadawalem sobie takie pytanie, ale niestety nic nie moge poradzic. Duzo zalezy od charakteru i stanu w którym przebywa zona... podobno czasem warto sie odsunac, aj tak zrobilem, ale bylem proszony o to i tak sam zdecydowalem... czas pokaze... 15 Odpowiedź przez SM78 2014-08-01 14:56:38 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? No mi w sumie też to zasugerowano, ale mam mętlik w głowie. Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 16 Odpowiedź przez alis401 2014-08-02 08:42:33 alis401 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-09-28 Posty: 775 Odp: Jak uratować małżeństwo?warto spróbować bo człowiek uczy się na własnych błędach. 17 Odpowiedź przez SM78 2014-08-04 09:36:33 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? Witam,cały weekend spędziłem z synem, bo żona pojechała z rodzicami w góry. Był to nasz pierwszy cały week, od 2 m-cy. Było oczywiście super. Żona, z tego co wiem, też spędziła czas fajnie, ale z rodziną i znajomymi. Ogniska do późnych godzin nocnych, alkohol itd. W piątek, w nocy dostałem jednak sms (nie wiem od kogo), ale osoba ta napisała, żebym dał sobie spokój, bo żonie pasuje tak, jak jest teraz, że nic do mnie nie czuje. Napisałem jej o tym fakcie oczywiście, zadzwoniła do mnie na następny dzień i po krótkiej rozmowie ustaliliśmy, że w niedzielę, po jej powrocie porozmawiamy szczerze. W trakcie rozmowy powiedziała, że owszem, nie tęskni za mną, nie czuje potrzeby, żebym był przy niej. Z mojej strony padły słowa, że po tylu latach małżeństwa, nie możemy zakończyć tego w taki sposób, nawet nie próbując, że naprawdę może nam się udać, ale musimy zrobić ten pierwszy krok. Zapytała; skąd ja mam tyle siły, że po tym wszystkim, co było i jak ona teraz podchodzi do tematu wciąż walczę o nasze małżeństwo, o nią? I po 2 sek. odpowiedziała sama: Ty mnie naprawdę kochasz tak, że nie da się tego opisać. I ma rację. Widziałem w jej oczach smutek i żal. Trzymałem ją za rękę, ale to był taki raczej chłodny dotyk. Powiedziała, że idzie do psychologa i musi się dowiedzieć od niego, czego ona chce od życia, bo sama nie potrafi obecnie na to pytanie odpowiedzieć i dopiero wtedy da mi odpowiedź, co robimy dalej Czy jaj mam już naprawdę się poddać i czekać, czy mam działać w jakiś sposób? Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 18 Odpowiedź przez Betsy80 2014-08-04 09:58:25 Betsy80 Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-06-25 Posty: 372 Wiek: 35 Odp: Jak uratować małżeństwo? Co za ścierwo wysłało Ci tego to nie mają wyobraźni, wyczucia. Po co się wpieprza pomiędzy ma znajomych ta Twoja żona:(Dobrze, że idzie do psychologa, pogubiła się, coś też byś poszedł?? Może potem razem na terapię dla par?Warto walczyć.. 19 Odpowiedź przez alis401 2014-08-04 10:03:23 alis401 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-09-28 Posty: 775 Odp: Jak uratować małżeństwo?bądź przy niej . wspieraj ją ale nie naciskaj. może wizyty u psychologa jej pomogą. musisz być cierpliwy. 20 Odpowiedź przez SM78 2014-08-04 10:03:33 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? No wiem, że warto walczyć, bo robię to już od prawie 2 miesięcy i chociaż są momenty zwątpienia oraz myśli o poddaniu się, nie robię tego i nie zrobię. Chociaż coraz bardziej brakuje również idę do psychologa, w przyszłym tygodniu, ale ja idę z innymi problemami, bardziej związanymi z moją a osoba, która wysłała sms-a (nazwała się Życzliwa) nie mam pojęcia kto to, ale wyszło, jak wyszło. Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 21 Odpowiedź przez SM78 2014-08-04 10:07:33 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? alis401 napisał/a:bądź przy niej . wspieraj ją ale nie naciskaj. może wizyty u psychologa jej pomogą. musisz być właśnie tu jest problem. Bo ja chcę być przy niej, ale ona nie chce. Są dni, gdy nie rozmawiamy praktycznie o nas i wtedy widzę, że ona czuje się całkowicie inaczej, ale jak tylko zaczynam rozmowę, zmienia się o 180 znowu wyjeżdża z synem w góry na tydzień, półtora, więc znów nie będziemy mieli kontaktu Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 22 Odpowiedź przez SM78 2014-08-04 12:13:47 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? Betsy80 napisał/a:Fajnych ma znajomych ta Twoja żona:(No jeżeli chodzi o koleżanki, z którymi się spotyka, spędza czas hmmm... problem jest taki, że większość z nich, to samotne, dzieciate, młode rozwódki 30+, które nie mają swoich rodzin, a straciły je z różnych powodów (zdrady, alkohol, przemoc) i co takie mogą mojej żonie poradzić? Jedna z nich, to już pobiła Wszystkie. W drugi dzień, po wyprowadzce żony zapytała, czy już mnie o alimenty podała. No ale takie kobiety niektóre są. Jak mi się w życiu nie udało, to czemu ma się udać inny. Co prawda żona mówi, że nie przywiązuje wagi do ich rad i wypowiedzi, ale na pewno coś tam sobie do serca bierze. Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 23 Odpowiedź przez SM78 2014-08-05 05:44:18 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? No i kolejny dzień do dupy. Wczoraj była znowu u koleżanki, wypiły trochę i nie wiem, co znowu za opowieści były, bo zadzwoniłem przed 22:00 (tak martwię się, jednak to już nie młoda godzina, a ona wracała z synem autobusem) i łaskawie odebrała za 2 razem, po jakiś 15 minutach. Rozmawialiśmy prawie godzinę i poleciało, że ona nie chce próbować, że teraz jest jej dobrze, że nie czuje do mnie żadnego uczucia psychicznego i fizycznego, że ma dość i zawsze słuchała wszystkich, a teraz zrobi tak, jak jej pasuje. I nie pomaga nic, tłumaczenie, że jak nie spróbujemy, to się nie dowiemy, że musimy znaleźć siłę, żeby to ratować i odbudować, że mamy przecież syna, który na tym najbardziej ucierpi i proszę ją tylko o promil wiary i zaufania, że może się udać, a to czego nie ma teraz, przyjdzie z czasem, tylko musimy się o to postarać. Nie i koniec. I na kolejne pytanie, czy definitywnie kończymy, tradycyjna odpowiedź, że nie, bo boi się, że będzie tego kiedyś żałowała. Qźwa ludzie, co ja mam robić? Tyle tu mądrych osób na forum i liczę na Waszą pomoc. Jak ktoś nie chce tu pisać, to poproszę na priva. Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 24 Odpowiedź przez stokrotka1978 2014-08-05 09:59:11 stokrotka1978 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-23 Posty: 1,361 Odp: Jak uratować małżeństwo? SM78Słuchaj, naprawdę nie rozumiesz co ona mówi, no po prostu nie chce być z Tobą, nie kocha Cię, nie chce próbować i ma do tego prawo. Ja nie wiem, może ktoś jest w tle, a może po prostu ma dosyć. Na siłę nic nie zrobisz. Kiedyś się/cię znajdęgg 39855556 25 Odpowiedź przez SM78 2014-08-05 10:59:32 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? Czyli, wg Ciebie, nie ma tu już szans na ratunek i nadziei na odbudowanie tego wszystkiego? Mam wszystko odpuścić? Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 26 Odpowiedź przez Secondo1 2014-08-05 11:07:29 Secondo1 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-01-17 Posty: 1,895 Odp: Jak uratować małżeństwo? SM78 napisał/a:Czyli, wg Ciebie, nie ma tu już szans na ratunek i nadziei na odbudowanie tego wszystkiego? Mam wszystko odpuścić?wg mnie warto walczyć, macie z nim chodzi na te imprezy zakrapiane alkoholem ?To ze jego mamie poprzestawiały się priorytety, nie znaczy ze ma prawo zapomnieć o nim i jego jej rodzina podchodzi do sytuacji - wspiera ją w przekonaniu ze dobrze robi ?Niby nie chce być z Toba, ale boi sie zdecydować że to koniec - wiesz kiedy powie ze to koniec ? - kiedy nie tylko że pojawi sie rycerz na białym koniu to jeszcze zrobi jej miejsce na siodełku....Staraj się ale na odleglość nic nie zdziałasz. 27 Odpowiedź przez SM78 2014-08-05 11:27:28 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? Secondo1 napisał/a:SM78 napisał/a:Czyli, wg Ciebie, nie ma tu już szans na ratunek i nadziei na odbudowanie tego wszystkiego? Mam wszystko odpuścić?wg mnie warto walczyć, macie z nim chodzi na te imprezy zakrapiane alkoholem ?To ze jego mamie poprzestawiały się priorytety, nie znaczy ze ma prawo zapomnieć o nim i jego jej rodzina podchodzi do sytuacji - wspiera ją w przekonaniu ze dobrze robi ?Niby nie chce być z Toba, ale boi sie zdecydować że to koniec - wiesz kiedy powie ze to koniec ? - kiedy nie tylko że pojawi sie rycerz na białym koniu to jeszcze zrobi jej miejsce na siodełku....Staraj się ale na odleglość nic nie i gdyby nie syn, to chyba już dawno brakłoby mi sił na to idzie na typową imprezę, to on zostaje ze mną lub z teściową, ale do koleżanek chodzi z nim, bo one też mają z tego co mi mówiła żona, ma na nią focha. Tzn. nie rozmawia z nią. I nawet ost, jak coś tam powiedziała, zwrócił jej uwagę stanowczym tonem. Teściowa, raczej neutralnie. Raz mówi jej, żeby dała nam szansę, a innym razem, że może jednak nie robić mi nadziei i skończyć to. Chyba jej zdanie zmienia się pod wpływem jakiś sytuacji. Ogólnie z teściem widziałem się na ulicy 2 razy i tylko było cześć, papieros i gadka, ale nie o tym. Z teściową nie widziałem się od tamtego chodzi o tego rycerza, to myślę też o tym coraz bardziej, ale żona oczywiście zaprzecza. Ale czy mówi prawdę? Wie tylko ona. Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 28 Odpowiedź przez stokrotka1978 2014-08-05 12:36:33 stokrotka1978 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-23 Posty: 1,361 Odp: Jak uratować małżeństwo? Ja nie mówię, że się nie da uratować. Prawodopodobieństwo zawsze istnieje. Wiem, ze chce się uchwycic jakies nadziei, ale narazie fakty są inne. Mówię Ci jako kobieta, że albo jest ktoś, albo dałeś jej do wiwatu, że ma dosyć, bo kobiety z reguły boją się odejśc jeśli nie ma jakiegoś jeszcze jak u Ciebie z kontrolowaniem? Czy za bardzo jej nie kontrolowałeś, nie ograniczałeś bo widze, że czuje się jak pies spuszczony z łańcucha. No i jeszcze to co piszesz, ze oddzowniła dopiero po 15 minutach, a tu już miałes nerwa...to mi dało do myślenia. Kiedyś się/cię znajdęgg 39855556 29 Odpowiedź przez SM78 2014-08-05 12:45:39 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? Napisałem, że odebrała dopiero z łaską po 15 min i nie miałem nerwa, tylko się martwiłem (już to pisałem wcześniej, że taki jestem) ale tylko z powodu, że wiedziałem, że już powinna być w domu, a jechała jednak autobusem, w stanie po spożyciu i jeszcze z chodzi o ograniczanie, kontrolowanie, to jest to moja wada, owszem, ale starałem się tego unikać i nie było sytuacji, że gdzieś chciała wyjść, a ja jej zabraniałem. Ale fakt, to była jedna z moich głównych wad. Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 30 Odpowiedź przez rafatal 2014-08-05 13:54:28 rafatal Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-29 Posty: 160 Odp: Jak uratować małżeństwo? Stary, sorry ale na 99% Ty z jej serca zostałeś wyparty przez kogoś innego :-)Żadna (?) kobieta nie puści jednej gałęzi, dopóki nie chwyci drugiej. A dziewczyna teraz czeka jak się potoczy jej znajomość z nowym kolesiem. Wiesz, zawsze po czasie, jak jej nie wyjdzie będzie mogła powiedzieć, że jednak w tej chwili zachowujesz się jak miękki fajfus, chodzisz, prosisz, błagasz... W ŻYCIU CI SIĘ TO NIE ciapą jak byłeś z nią, a teraz jeszcze bardziej się pogrążasz :-)Bądź blisko niej, ale jako mężczyzna - nie zaangażuj się w synka, zadbaj o siebie, wyjdź do ludzi i pokaż jej, że tak naprawdę Ty jesteś graczem. Siłownia, uśmiech na twarzy, pełna energia i niech dostrzeże w Tobie faceta...Tak czy siak, sprawdź ją (może profesjonalista).Jak na mnie to ona kogoś ma, a Ciebie traktuje jako plan awaryjny. 31 Odpowiedź przez SM78 2014-08-05 16:20:16 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? Ciapą nie byłem i nie jestem Po prostu nie ogarnęliśmy pewnych rzeczy i tak się to oki, zaczynam się tez przekonywać, że ktoś jednak jest (po dzisiejszej rozmowie z nią), albo inaczej, że ona zaczyna dążyć do spotkania z kimś i pewne teorię mogą się potwierdzić. Więc dzisiaj znowu pojechali w góry do jej rodziców, będą tam do niedzieli i postanowiłem, że zaczynam brać się za siebie. Biorę pod uwagę wszystkie wskazówki, które otrzymałem od Was. Najgorsze jest to, co dla mnie jest najważniejsze - kontakt z synem. On ma teraz wakacje, ona obecnie nie pracuje, więc nie ma ich na miejscu co chwilę. A jak są, na 2-3 dni, to znowu ja wracam z pracy około 16. Oni przeważnie są gdzieś nad wodą i tak wszystko do dupy. Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 32 Odpowiedź przez rafatal 2014-08-06 07:41:43 rafatal Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-29 Posty: 160 Odp: Jak uratować małżeństwo?Życie uciekało Ci między palcami, syn dorastał, żona stygła a Ty grałeś w gry :-) Sorry, ale byłeś tego co piszesz to teraz zachowywałeś się jeszcze bardziej ciapowato... 33 Odpowiedź przez SM78 2014-08-06 10:54:28 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? rafatal napisał/a:Sorry, ale byłeś mi tu pasuje nieogar, ale okiA jeszcze pytanko: czy teraz, jak nie będziemy się widzieć przez 5-6 dni to mam zaznaczyć jakoś swoją obecność, np. sms? I wcześniej pisałem, że chciałem wysłać jej kwiaty, zrobić to czy nie? Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 34 Odpowiedź przez Mały_Książe 2014-08-06 11:41:59 Ostatnio edytowany przez Mały_Książe (2014-08-06 11:42:35) Mały_Książe Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-12 Posty: 564 Wiek: 32 Odp: Jak uratować małżeństwo? Według mnie jest ktoś 3 (prawdopodobnie ten znajomy z pracy) i żona nie zdecyduje co z wami dalej, dopóki koleś się nie bardziej będziesz się jej prosił, zabiegał o powrót tym bardziej odniesiesz odwrotny skutek, bo kusi to co niedostępne, a nie to co samo kładzie nam się u stóp. "Wiesz... gdy się jest bardzo smutnym, lubi się zachody słońca..." 35 Odpowiedź przez rafatal 2014-08-06 13:31:35 Ostatnio edytowany przez rafatal (2014-08-06 13:32:04) rafatal Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-29 Posty: 160 Odp: Jak uratować małżeństwo? Dokładnie tak jak mówi poprzednik. Pomyśl sobie co byś chciał zrobić i zrób zupełnie o siebie i skup się na dziecku. Babkę olej, niestety, ale w tej chwili ŻADNE racjonalne argumenty do niej nie się na nowym lovelasie przejechać (a prędzej czy później się przejedzie) a wtedy Ty bądź blisko, pewny siebie i miał wtedy coś czego nie masz teraz - wybór. A czy będziesz chciał przechodzoną lalę - to już będzie Twoja 36 Odpowiedź przez Zuza33 2014-08-06 14:19:45 Zuza33 Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-04-22 Posty: 437 Wiek: -najlepszy! Odp: Jak uratować małżeństwo? No i nastąpiło meża,syn-niby-ojca-to jednak ciągle byli dziwie się kobicie,że powiedziała basta/i tak długo to wytrzymała/.I wcale w "jej zasięgu"nie musi być ten drugi!/rafatal-nie sądź nikogo po sobie/.Daj żonie już swoje zrobiłeś. ...jutro będzie lepiej... 37 Odpowiedź przez SM78 2014-08-06 14:20:30 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? Dzięki za porady i zaczynam je stosować, chociaż wiem, że będzie ciężko. Mam nadzieję, że nie pęknę i dam Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 38 Odpowiedź przez Amethis 2014-08-06 18:55:46 Amethis Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-12 Posty: 2,997 Wiek: ... tu i teraz ... Odp: Jak uratować małżeństwo? SM78 napisał/a:Dzięki za porady i zaczynam je stosować, chociaż wiem, że będzie ciężko. Mam nadzieję, że nie pęknę i dam zakładaj czegoś czego nie możesz być pewienpękniesz to pękniesz, ważne żeby celu nie zmieniać, ale nie myśl o tym jak o awaryjnej furtce, ważne żeby się nie łamać, i do przoduprzyzwyczajenia można zmieniać, kwestia chęci "Wędrowcze, droga przepadła; trzeba ją idąc, odkrywać""Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz" 39 Odpowiedź przez SM78 2014-08-08 09:19:54 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? Mija trzeci dzień bez żadnego kontaktu (wiem, że to jeszcze krótko), ale pierwszy raz od tych 2 miesięcy nie czuję takiej potrzeby. Nie oznacza to, że nie myślę, nadal myślę, nadal mam problemy ze snem, ale jest tak jakoś inaczej. Wykupiłem karnet na siłownię, zapisałem się do kosmetyczki, zacząłem odzywać się do starych znajomych, robię to, o czym przez ostatni czas nie myślałem. Jest jakoś lepiej. Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 40 Odpowiedź przez rafatal 2014-08-08 09:33:50 rafatal Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-29 Posty: 160 Odp: Jak uratować małżeństwo? Super :-) Dystans, klata do przodu, fujara do góry i zobaczysz, że za jakiś czas sama zacznie szukać pamiętaj o mega ważnej sprawie - jak najlepszych kontaktach z synem. Rób wszystko żeby tego nie kciuki. 41 Odpowiedź przez SM78 2014-08-08 09:44:56 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? Wiem, wiem, syn teraz najważniejszy. Wczoraj wysłałem tylko sms-a do żony, żeby młody zadzwonił do mnie i tak się też stało. W poniedziałek zabieram go na basen albo do kina, zależy co będzie chciał robić. I ogólnie, skupiam się teraz na nim i w drugiej kolejności na sobie Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 42 Odpowiedź przez alis401 2014-08-08 10:26:46 alis401 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-09-28 Posty: 775 Odp: Jak uratować małżeństwo?no i tak trzymaj. zajmij się synem a żonie daj czas. 43 Odpowiedź przez Amethis 2014-08-08 13:40:19 Amethis Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-12 Posty: 2,997 Wiek: ... tu i teraz ... Odp: Jak uratować małżeństwo? alis401 napisał/a:no i tak trzymaj. zajmij się synem a żonie daj bo tylko mocniejszy możesz być już nie słabszy,potraktuj to jak "zmianę miejsca zamieszkania, nie wiem nowe mieszkanie" poukładaj i trzymaj się tegokibicuje ci, jako facet i jako osoba która zawaliła, może inaczej dopuściła do takiej sytuacji "Wędrowcze, droga przepadła; trzeba ją idąc, odkrywać""Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz" 44 Odpowiedź przez alis401 2014-08-09 10:53:39 alis401 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-09-28 Posty: 775 Odp: Jak uratować małżeństwo?Dzieci potrzebują ciepła wielkiej miłości, żeby być ludźmi. 45 Odpowiedź przez SM78 2014-08-09 11:45:58 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? I właśnie chcę , żeby ją nadal dostawał, żeby nigdy nie poczuł, że jest mu źle, żeby nie myślał o przykrych sprawach. Mimo, że za 6 dni skończy dopiero 9 lat, jestem z niego strasznie dumny, bo tak naprawdę, on jest już dorosły. I jedynej rzeczy, której żałuję w 100%, to to, że nie dałem mu tego, czego powinienem dać. Tym bardziej, że ja wychowywałem się od 10 roku życia bez ojca i to powinno mnie ukierunkować. No cóż, zwaliłem to na całej linii. Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 46 Odpowiedź przez Lexpar 2014-08-09 12:22:04 Ostatnio edytowany przez Lexpar (2014-08-09 12:23:39) Lexpar Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-03 Posty: 3,605 Wiek: Moja metryka ze starości jest wyblakła Odp: Jak uratować małżeństwo? SM78 napisał/a:I właśnie chcę , żeby ją nadal dostawał, żeby nigdy nie poczuł, że jest mu źle, żeby nie myślał o przykrych sprawach. Mimo, że za 6 dni skończy dopiero 9 lat, jestem z niego strasznie dumny, bo tak naprawdę, on jest już dorosły. I jedynej rzeczy, której żałuję w 100%, to to, że nie dałem mu tego, czego powinienem dać. Tym bardziej, że ja wychowywałem się od 10 roku życia bez ojca i to powinno mnie ukierunkować. No cóż, zwaliłem to na całej strasznie mi przykro, że jesteś w takiej sytuacji. Powiem Ci, że ja jestem ze swoją żoną 37 lat po ślubie, a razem jesteśmy 44 to było między nami. Przez wiele lat byliśmy obok siebie ale nie razem. Niestety to była moja wina. Najgorsze to co było, to byl brak komunikacji między nami, brak teraz po wielu latach wiem, że żyję po to aby moja żona była to ja mam ją uszczęśliwić, bo to przy mnie ma się czuć dla mnie ma ogromną żona powiedziała mi wielokrotnie, że chciała ode mnie zrobiła tego bo mnie kocha, bo jestem jej pierwszym facetem ( ona moją pierwszą kobietą).Dlatego myślę, że Wy po 9 latach małżeństwa popadliście w rutynę, żona zauroczyła się w jakimś pocieszycielu. A takich teraz na pęczki i ja takich to bez chwili zastanowienia bym pod mur i Jak nic w tym temacie nie zrobisz to nie rozumiem jak nic nie można czuć do partnera w sferze emocjonalnej i kim Ty jesteś ???? - bankomatem?Chłopaku ogarnij z nią do "okrągłego" stołu i porozmawiaj się czego oczekuje, czego chce, ale niech Ciebie nie też żyjesz, Ty też czujesz, myślisz i widzisz. Ty też cierpisz i dlatego powiedz jej o walczyc zawsze walczę już prawie 2 lata po tylu latach związku i wierz mi wcalę tego nie że moja ż jest biorcą, ale kocham ją jak szaleniec i tego nie zmienię i będę walczył do za Ciebie Czy jestem szczęśliwy a jaka jest definicja "szczęścia"? GG 3****4 47 Odpowiedź przez SM78 2014-08-09 12:30:04 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? Jesteśmy 13 lat po ślubie, ale to usiądę za nią do okrągłego stołu, bo robiłem to kilka razy przez ostatnie 2 miesiące, czyli od momentu, gdy się wyprowadziła. Rozmawiałem, prosiłem, tłumaczyłem, ale nic to nie dało. Nie przemawiają do niej żadne argumenty, więc sam rozumiesz, nic już nie dam rady zrobić. Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 48 Odpowiedź przez Lexpar 2014-08-09 12:52:02 Ostatnio edytowany przez Lexpar (2014-08-09 12:57:08) Lexpar Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-03 Posty: 3,605 Wiek: Moja metryka ze starości jest wyblakła Odp: Jak uratować małżeństwo? Chłopaku nie poddawaj przegrasz to nic nie będziesz miał sobie do jej czego chce, czego się się zastanawiam czy Ty nie jesteś takim wyjściem jej nie wypali pocieszyciel ( a jestem przekonany, że jest ) to z łaski wróci do zatrudnij dedektywa aby sprawdził wiem, że to nie zawsze się godzi, że to poniżające, ale czasem jest to Ty też pokaż jej granice co wolno a czego będzie świadoma tego co może stracić. Czy jestem szczęśliwy a jaka jest definicja "szczęścia"? GG 3****4 49 Odpowiedź przez Lexpar 2014-08-09 12:54:26 Ostatnio edytowany przez Lexpar (2014-08-09 12:55:01) Lexpar Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-03 Posty: 3,605 Wiek: Moja metryka ze starości jest wyblakła Odp: Jak uratować małżeństwo? A tak szczerze to po 13 latach małżeństwa tak się zachowywać to co by było po takim stażu jak mój????? Czy jestem szczęśliwy a jaka jest definicja "szczęścia"? GG 3****4 50 Odpowiedź przez SM78 2014-08-09 13:27:14 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? Ja już zrobiłem wszystko, co mogłem. Więc nie ma sensu pisać, żebym się nie poddawał, nie próbował. Nie poddam się nigdy, ale próbować już nie mogę, bo nie da się. Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 51 Odpowiedź przez Lexpar 2014-08-09 13:55:27 Lexpar Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-03 Posty: 3,605 Wiek: Moja metryka ze starości jest wyblakła Odp: Jak uratować małżeństwo? SM78 napisał/a:Ja już zrobiłem wszystko, co mogłem. Więc nie ma sensu pisać, żebym się nie poddawał, nie próbował. Nie poddam się nigdy, ale próbować już nie mogę, bo nie da że się że jest ten trzeci ( pocieszyciel). Czy jestem szczęśliwy a jaka jest definicja "szczęścia"? GG 3****4 52 Odpowiedź przez SM78 2014-08-09 14:56:02 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? qrcze, nie da się właśnie z nią rozmawiałem przez telefon, najpierw z synem i się wyłamałem, powiedziałem na koniec, daj mamę do telefonu. urwa, znowu się poniżyłem, prosiłem, żeby przemyślała, żeby zrobiła to nie dla nas, tylko dla młodego, że da się wszystko naprawić, że musi spróbować, że musi we we mnie uwierzyć, że jeżeli jest ten ktoś inny, to niech pomyśli, czy warto, że naprawdę może być dobrze, że tylko od niej wszystko teraz zależy. Oczywiście powiedziała, że pomyśli, ale już to słyszałem kilka razy... I czuję się teraz ja śmieć. Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 53 Odpowiedź przez Lexpar 2014-08-09 15:05:05 Lexpar Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-03 Posty: 3,605 Wiek: Moja metryka ze starości jest wyblakła Odp: Jak uratować małżeństwo? SM78 napisał/a:qrcze, nie da się właśnie z nią rozmawiałem przez telefon, najpierw z synem i się wyłamałem, powiedziałem na koniec, daj mamę do telefonu. urwa, znowu się poniżyłem, prosiłem, żeby przemyślała, żeby zrobiła to nie dla nas, tylko dla młodego, że da się wszystko naprawić, że musi spróbować, że musi we we mnie uwierzyć, że jeżeli jest ten ktoś inny, to niech pomyśli, czy warto, że naprawdę może być dobrze, że tylko od niej wszystko teraz zależy. Oczywiście powiedziała, że pomyśli, ale już to słyszałem kilka razy... I czuję się teraz ja nie czuj się jak się jak dojrzały emocjonalnie facet, czuj się jak odpowiedzialny ja nie mam wątpliwości, że jest ten trzeci w którym Twoja żona się pieprzę, że zawsze znajdą się tacy jeb*ni do krwii Ci zależy to nie masz nic do się upewnić, że jest ten tak, to rozwód z jej winy albo koniec z tym opcji nie maAle nie poddawaj się. Czy jestem szczęśliwy a jaka jest definicja "szczęścia"? GG 3****4 54 Odpowiedź przez SM78 2014-08-09 15:20:15 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? Ten trzeci jest, na 99%, ale tylko w jej głowie (wiem, że koleżanki ją w tym kierunku ostro namawiają). Tak, zauroczyła się nim, bo mi o tym mówiła kiedyś (pisałem o tym wcześniej), ale albo gościu spasował, bo jest fer wobec siebie i swojej kobiety, bo raczej ją ma, albo nie jest zainteresowany, albo nie określił się jeszcze do końca i tu jest problem. Żona mi mówi, że nie myśli teraz o innym, ale jakoś jej nie wierzę Kurcze, mam dopiero 36 lat, ale trochę już mnie życie przetestowało i nie ogarniam tego, jak można tak postępować, jak można krzywdzić tak drugą osobę? Fakt, jak tak rozmyślam, to zrobiliśmy sobie wzajemnie dużo krzywdy (oczywiście chodzi o nasz stosunek emocjonalny), ale aż tak się nagle "spalić"? Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 55 Odpowiedź przez Lexpar 2014-08-09 16:07:56 Ostatnio edytowany przez Lexpar (2014-08-09 16:10:16) Lexpar Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-03 Posty: 3,605 Wiek: Moja metryka ze starości jest wyblakła Odp: Jak uratować małżeństwo? SM to jesteś starszy od mojego syna o 1 czytam Ciebie to Twoja sytuacja jest bardzo podobna do mojej. Tylko żona nie zauroczyła się w tym trzecim i dlatego ja wygralem i jesteśmy z czasem w każdym małżeństwie dochodzi do rutyny. Rutyna to kostucha dla bez względu na wiek czy ma 20, 30 czy 60 lat potrzebuje się czuć być adorowana, potrzebuje się czuć zdobywana, chciana i faceci o tym zapominają i uważają, że jak zdobył to już na to goofno tu zjawia się jeb*ny pocieszyciel, powie kilka komplementów, użali się nad nią i mamy się motylki w brzuch, ba, nie motylki a motyle i mamy wyciągnąłem błędy ze swojego lichego przynoszę jej kwiaty bez okazji, prawię komplementy, słucham co wychodzę po nią jak wraca z jest naprawdę jest dla mnie miła a ja dla teraz czuję się wartościową, potrzebną, chcianą i docenianą zastanów się i może spróbuj zdobyć ją jeszcze raz, adoruj, doceniaj, zaproś na kolację, na spacer czy do wiesz co ona lubi, więc zrób jej ona Ciebie zacznie postrzegać jak na faceta któremu zależy na to. Czy jestem szczęśliwy a jaka jest definicja "szczęścia"? GG 3****4 56 Odpowiedź przez SM78 2014-08-09 18:13:12 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? Jestem dumny z Ciebie, że Ci się udało I mam nadzieję, że kiedyś też taki że rutyna i inne zguby przychodzą z czasem, ale my nie ogarnęliśmy tego. Żona mi powiedział dzisiaj, że 2 lata temu jeszcze jej zależało, więc zapytałem, co robiła w tym kierunku? Odp. nic. Pytam: to dlaczego ze mną o tym nie rozmawiałaś? Odp. nie nie ogarnąłem tego życia, ona chyba też, ale czy w taki sposób można zamknąć drzwi? Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 57 Odpowiedź przez Lexpar 2014-08-10 05:49:44 Lexpar Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-03 Posty: 3,605 Wiek: Moja metryka ze starości jest wyblakła Odp: Jak uratować małżeństwo? SM ja osobiście nie wierzę, że ona nic nie czuje, że się tak totalnie lat spędziliście razem a to wiąże, zbliża. To co te dwa ostatnie lata to z litości była?Dlatego kuj żelazo póki nie płacz i nie poniżaj się bo to będzie miało odwrotny postaraj się ją czymś jakiś wyjazd we dwoje?Walcz i nie poddawaj za Waszą sytuację ponosicie komunikacji pomiędzy partnerami właśnie tak robi, że się od siebie to trzeba mówić co Ciebie boli, z czym się źle czujesz, czego brak zainteresowania partnerem co on/ona widzą dowala ognia do pieca i mamy to z własnego podwórka i jestem przekonany, że jest tak w większości rozmowa, rozmowa i jeszcze raz zniechęcaj się tym, że ona się tak zachowuje tylko nie poddawaj za Was kciuki. Czy jestem szczęśliwy a jaka jest definicja "szczęścia"? GG 3****4 58 Odpowiedź przez Ola_la 2014-08-10 07:47:56 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2014-08-10 07:55:08) Ola_la Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-18 Posty: 6,677 Odp: Jak uratować małżeństwo? Lexpar bardzo rozsądnie piszesz, naprawdę warto ciebie posłuchać bo przemawia przez ciebie doświadczenie i wiesz o czym mówiszmoim zdaniem jeśli ona mowi ze nie chce z toba być, ale nie jest tego pewna na 100% bo by się inaczej zachowywala, raczej na pewno ktoś jest, jakiś adorator i on pewnie wyslala sma do ciebie anonimowego to się odsuń, nie pros nie blagaj nie rozmawiaj, kontaktuj się z synem, ale jej pokaz obojetnosc, może to cos da, bo ona wie chyba ze jesteś na jej kazde skinienie, a te koleżanki to bym ,,wystrzelala,,, może tak być ze jej imponują one 59 Odpowiedź przez SM78 2014-08-10 09:53:49 SM78 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-23 Posty: 390 Wiek: 36 i rośnie Odp: Jak uratować małżeństwo? Lexpar, tak, mądrze piszesz, ale wszystkie pomysły, które podałeś już próbowałem. Byliśmy w kinie, chciałem z nią wyjechać na 2-3 dni, zapraszałem na kolację. Nie chce się zgodzić. Nawet postanowiłem, że pojadę dzisiaj do nich, pobędziemy razem, pogadamy i powiedziała, że mogę przyjechać, ale tylko z młodym pobyć. Ona nie ma ochoty ze mną rozmawiać i słyszeć ciągle jedno i to samo. Zaproponowałem nawet obiad w restauracji z jej rodzicami, żeby pogadać, też nie. Do utraconego rajuNie powinno się wracać,Zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności,Że był on naprawdę rajem. 60 Odpowiedź przez stokrotka1978 2014-08-10 12:05:02 stokrotka1978 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-23 Posty: 1,361 Odp: Jak uratować małżeństwo? LexJa wiem, ze chcesz dobrze...ale Twoja sytuacja jest zupełnie inna. Znasz moją historię i mnie, popatrz co zrobił mój ex... pamiętasz jak się starałam, jak zabiegałam, a on miał mnie w d***. Nie da się zrobić czegoś jeśli ta druga osoba nie chce, Twoja żona się nie wyprowadziła i w jakimś sensie chce próbować z Tobą. Jego zona ma go głęboko gdzieś i im więcej się stara tymbardziej on go odsuwa, poniża. SM78dobrze robisz, nic na siłę. Odsuń się, stań się jakby nie obecny. Poszukać sobie metodę 34 kroków na tym forum, pisał o niej Bags kiedyś. To jest najlepsze co możesz teraz zrobić. Kiedyś się/cię znajdęgg 39855556 Witam Pana, Najczęściej problemy z kontrolowaniem emocji nadmierna nerwowość, napady złości i agresja są reakcją obronną ludzkiej psychiki na stres, lęk czy traumatyczne przeżycie z przeszłości. Bardzo często bolesne doświadczenia z przeszłości uniemożliwiają nam normalne funkcjonowanie. gdyż wpływają na wszystkie obszary egzystencji i sprawiają, że człowiek nie potrafi cieszyć się życiem. Przykrości, które spotkały Pana oraz Pana żonę w przeszłości, przyniosły Państwu wiele cierpienia, odcisnęły w Pana i w żony duszy piętno i zabrały całą radość życia. Państwa obecne zachowanie jest reakcją obronną przed zranieniem. Przeżyty uraz może stanowić blokadę, którą bez pomocy specjalisty trudno przekroczyć. Dlatego zachęcam Pana oraz Pana żonę do podjęcia psychoterapii. Terapeuta pomoże Państwu odzyskać równowagę wewnętrzną, odbudować pozytywny obraz siebie, wzmocnić poczucie własnej wartości, oraz odbudować zaufanie do świata, do ludzi i do siebie nawzajem, dzięki czemu będą Państwo mogli rozpocząć nowy etap w życiu i stworzyć stabilny, satysfakcjonujący związek. Jeżeli chodzi o Pana małżeństwo - jest jeszcze duża szansa. Gdyby chcieli Państwo porozmawiać ze mną o problemie, to zapraszam do kontaktu. Istnieje możliwość konsultacji online, np. za pośrednictwem komunikatora Skype. Pozdrawiam serdecznie Hanna Markiewicz, psycholog, konsultacje@ tel. 505 075 298,

jak uratować małżeństwo forum